czwartek, 15 sierpnia 2013

Domy Pasywne czyżby jedyna słuszna opcja część 2



W obecnych czasach, trendem jest przestawienie produkcji energii ze źródeł nieodnawialnych na energię pozyskiwaną ze źródeł odnawialnych, czyli biomasy, wiatru, słońca, oraz źródeł geotermalnych. Całokształt ma za zadanie poprawić stan naszego środowiska naturalnego.  DOMY PASYWNE wydają się idealnie komponować z takim trendem. Potrzeby energetyczne domów pasywnych są finalnie około osiem razy niższe od domów standardowych, które spełniają obecne przepisy ochrony cieplnej budynków.



Unia Europejska coraz bardziej popiera energooszczędne metody budowania i DOMY PASYWNE. Stad tez powstają nowe regulacje prawne, zaostrzające parametry cieplne przegród, czy też określające ilość zużywanej energii przez domy. Wprowadzono już certyfikaty energetyczne budynków.


Każdy kraj członkowski Unii posiada własne regulacje, które się różnią miedzy sobą choćby ze względu na zróżnicowanie klimatyczne, ale również, w inny sposób klasyfikuje się domy i w inny sposób oblicza ich zapotrzebowanie na energię. Uniemożliwia to łatwe i jednoznaczne porównania.
W Polsce stosuje się linijkę energetyczną, na której to zaznaczone są parametry zużycia energii pierwotnej w porównaniu do tzw. budynku referencyjnego, innymi słowy takiego samego jak dom oceniany, ale spełniającego obecne przepisy. Oceniany nie może być gorszy. Problematyczne i skomplikowane jest jednak zdefiniowanie linijki energetycznej.

Francja ma prosty i bardzo przejrzysty sposób określenia kwalifikacji domu pasywnego zrozumiały dla wszystkich użytkowników domów. Wprowadzono tam klasy energetyczne A, B, C itd. Podobnie jak obecne wymogi dla sprzętu AGD. Każdy inwestor rozumie, że A to bardzo oszczędny dom, a F to dom, który będzie drogi w ogrzewaniu.
Tego rodzaju przejrzyste metody klasyfikacji energetycznej są bardzo pożyteczne. Uświadamiają potrzebę budowania energooszczędnie, wywołują potrzebę bycia właścicielem efektywnego energetycznie domu i stymulują rynek deweloperski do zdrowej konkurencji. Wygrywają wiec wszyscy.



W Polsce domy energooszczędne są aktualnie odrobinę bardziej kosztowne w realizacji od standardowych. Można je zbudować  o około 4-5% drożej. Problem leży jednak w jakości wykonania, ponieważ nie ma w Polsce wykfalifikowanych fachowców zdolnych do świadomego poprowadzenie budowy od początku do końca. Tak, ze z dobrego projektu domu energooszczędnego można stworzyć dom bardziej energochłonny niż standardowy.
DOMY PASYWNE są jeszcze trudniejsze w wykonaniu i  są w Polsce droższe o 20-30%  od standardowych. W Niemczech czy Austrii jest to około 10%, ale tam porównuje się je z energooszczędnymi, które już są standardem.

Polskie budownictwo rozwija się bardzo powoli. W Polsce buduje się około 3 lokali mieszkalnych na 1000 mieszkańców. Na zachodzie jest to około 6 lokali na 1000 mieszkańców. W Polsce jest trochę ponad 350 mieszkań na 1000 osób, a średnia unijna, którą spełniają nawet takie kraje jak Czechy i Bułgaria to 450 mieszkań. Nasze tradycyjne domy są o wiele bardziej energochłonne. Średni wskaźnik Ea w Polsce wynosi około 120kWh/m2rok, w krajach zachodnich o porównywalnym lub ostrzejszym klimacie -  50-70KWh/m2rok.

Najgorsze jest, ze brakuje w Polsce prostych jednoznacznych przepisów budowlanych i logicznych przejrzystych przepisów regulujących uzyskanie pozwolenia na budowę. Nadzieja w nowym projekcienowelizacji prawa budowlanego.

Obecnie inwestorzy przechodzą przez piekło, muszą kompletować dziesiątki dokumentów, robić uzgodnienia z wieloma instytucjami i przedkładać opasłe dokumentacje techniczne. Dodając do tego brak odpowiedzialności urzędników za podejmowane błędne decyzje oraz czas realizacji każdej czynności w urzędach można skutecznie zniechęcić potencjalnych inwestorów. Powszechny jest brak planów zagospodarowania przestrzennego w gminach, a na warunki zabudowy trzeba czekać długie miesiące. Wszystko to niekorzystnie wpływa na rozwój budownictwa w Polsce.

Nowelizacja przepisów budowlanych z naciskiem na brak konieczności posiadania zezwolenia na budowę domu jednorodzinnego na pewno rozwiąże cześć problemów, ale poza tym trzeba dążyć do poprawy zarówno przepisów jak i jakości samego budownictwa.

Jednak nie wszystkie szybko wprowadzane przepisy musza być dobre.
Na przykład dostosowanie się do wymogów Unii i zmiana przepisów wprowadzająca standard pasywny, jako obligatoryjny to 20% droższy dom, czyli dom droższy średnio o 50 -80 tys zł. Powstaje pytanie kogo będzie na to stać?

Nie możemy przerzucać tak wysokich kosztów na inwestorów z powodu zmiany w przepisach. Nowe regulacje muszą brać pod uwagę uwarunkowania. Inaczej inwestorzy Beda próbowali je omijać. To się już dzieje, obecnie można kupić w Internecie świadectwa energetyczne dla domów za 50 zł,  wykonane przez bez przemyślenia, na masową skalę kształconych certyfikatorów, którym obiecywano świetny i dobrze płatny zawód, a którzy to aktualnie robią wszystko pod dyktando inwestora. Może to być kolejny martwy przepis, bo kogo będzie stać na prawdziwie pasywny dom.

Programy pomocowe, które maja za zadanie niwelować skutki finansowe ewentualnych zmian przepisów, przy obecnej sytuacji gospodarczej długo nie będą realne i możliwe.
Wprowadzenie obowiązkowego standardu pasywnego dla budownictwa mieszkaniowego może skutkować poważnym zastojem w budownictwie, w szczególności jednorodzinnym. Co może się stać faktem w  skutek nadmiernego regulowania rynku przepisami, przy jednoczesnej walce cenowej wśród projektantów, wykonawców i certyfikatorów.

Pojawił się jednak promyk nadziei, już za tydzień post o bezzwrotnej dopłacie do domów pasywnych.

Bądź z nami na bieżąco zapisz się na nasz newsletter
Form7
 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz