W obecnych czasach, trendem jest
przestawienie produkcji energii ze źródeł nieodnawialnych na energię
pozyskiwaną ze źródeł odnawialnych, czyli biomasy, wiatru, słońca, oraz źródeł geotermalnych. Całokształt ma za zadanie poprawić
stan naszego środowiska naturalnego. DOMY PASYWNE wydają się idealnie
komponować z takim trendem. Potrzeby energetyczne domów pasywnych są
finalnie około osiem razy niższe od domów standardowych, które spełniają obecne
przepisy ochrony cieplnej budynków.
Unia Europejska coraz bardziej popiera energooszczędne metody budowania i DOMY PASYWNE. Stad tez powstają
nowe regulacje prawne, zaostrzające parametry cieplne przegród, czy też
określające ilość zużywanej energii przez domy. Wprowadzono już certyfikaty
energetyczne budynków.
Każdy
kraj członkowski Unii posiada własne regulacje, które się różnią miedzy sobą choćby
ze względu na zróżnicowanie klimatyczne, ale również, w inny sposób klasyfikuje
się domy i w inny sposób oblicza ich zapotrzebowanie na energię. Uniemożliwia
to łatwe i jednoznaczne porównania.
W
Polsce stosuje się linijkę energetyczną, na której to zaznaczone są parametry
zużycia energii pierwotnej w porównaniu do tzw. budynku referencyjnego, innymi
słowy takiego samego jak dom oceniany, ale spełniającego obecne przepisy.
Oceniany nie może być gorszy. Problematyczne i skomplikowane jest jednak zdefiniowanie
linijki energetycznej.
Francja
ma prosty i bardzo przejrzysty sposób określenia kwalifikacji domu pasywnego zrozumiały
dla wszystkich użytkowników domów. Wprowadzono tam klasy energetyczne A, B, C
itd. Podobnie jak obecne wymogi dla sprzętu AGD. Każdy inwestor rozumie, że A
to bardzo oszczędny dom, a F to dom, który będzie drogi w ogrzewaniu.
Tego
rodzaju przejrzyste metody klasyfikacji energetycznej są bardzo pożyteczne.
Uświadamiają potrzebę budowania energooszczędnie, wywołują potrzebę bycia właścicielem
efektywnego energetycznie domu i stymulują rynek deweloperski do zdrowej
konkurencji. Wygrywają wiec wszyscy.
W
Polsce domy energooszczędne są aktualnie odrobinę bardziej kosztowne w
realizacji od standardowych. Można je zbudować
o około 4-5% drożej. Problem leży jednak w jakości wykonania, ponieważ
nie ma w Polsce wykfalifikowanych fachowców zdolnych do świadomego
poprowadzenie budowy od początku do końca. Tak, ze z dobrego projektu domu energooszczędnego można stworzyć
dom bardziej energochłonny niż standardowy.
DOMY PASYWNE są jeszcze trudniejsze w wykonaniu i są w Polsce droższe o 20-30% od standardowych. W Niemczech czy Austrii
jest to około 10%, ale tam porównuje się je z energooszczędnymi, które już są
standardem.
Polskie
budownictwo rozwija się bardzo powoli. W Polsce buduje się około 3 lokali
mieszkalnych na 1000 mieszkańców. Na zachodzie jest to około 6 lokali na 1000 mieszkańców.
W Polsce jest trochę ponad 350 mieszkań na 1000 osób, a średnia unijna, którą
spełniają nawet takie kraje jak Czechy i Bułgaria to 450 mieszkań. Nasze
tradycyjne domy są o wiele bardziej energochłonne. Średni wskaźnik Ea w Polsce
wynosi około 120kWh/m2rok, w krajach zachodnich o porównywalnym lub ostrzejszym
klimacie - 50-70KWh/m2rok.
Najgorsze
jest, ze brakuje w Polsce prostych jednoznacznych przepisów budowlanych i
logicznych przejrzystych przepisów regulujących uzyskanie pozwolenia na budowę.
Nadzieja w nowym projekcienowelizacji prawa budowlanego.
Obecnie
inwestorzy przechodzą przez piekło, muszą kompletować dziesiątki dokumentów,
robić uzgodnienia z wieloma instytucjami i przedkładać opasłe dokumentacje
techniczne. Dodając do tego brak odpowiedzialności urzędników za podejmowane
błędne decyzje oraz czas realizacji każdej czynności w urzędach można
skutecznie zniechęcić potencjalnych inwestorów. Powszechny jest brak planów
zagospodarowania przestrzennego w gminach, a na warunki zabudowy trzeba czekać
długie miesiące. Wszystko to niekorzystnie wpływa na rozwój budownictwa w
Polsce.
Nowelizacja przepisów budowlanych z naciskiem na brak konieczności posiadania zezwolenia na budowę
domu jednorodzinnego na pewno rozwiąże cześć problemów, ale poza tym trzeba
dążyć do poprawy zarówno przepisów jak i jakości samego budownictwa.
Jednak
nie wszystkie szybko wprowadzane przepisy musza być dobre.
Na
przykład dostosowanie się do wymogów Unii i zmiana przepisów wprowadzająca
standard pasywny, jako obligatoryjny to 20% droższy dom, czyli dom droższy
średnio o 50 -80 tys zł. Powstaje pytanie kogo będzie na to stać?
Nie
możemy przerzucać tak wysokich kosztów na inwestorów z powodu zmiany w
przepisach. Nowe regulacje muszą brać pod uwagę uwarunkowania. Inaczej
inwestorzy Beda próbowali je omijać. To się już dzieje, obecnie można kupić w Internecie
świadectwa energetyczne dla domów za 50 zł,
wykonane przez bez przemyślenia, na masową skalę kształconych
certyfikatorów, którym obiecywano świetny i dobrze płatny zawód, a którzy to
aktualnie robią wszystko pod dyktando inwestora. Może to być kolejny martwy
przepis, bo kogo będzie stać na prawdziwie pasywny dom.
Programy
pomocowe, które maja za zadanie niwelować skutki finansowe ewentualnych zmian
przepisów, przy obecnej sytuacji gospodarczej długo nie będą realne i możliwe.
Wprowadzenie
obowiązkowego standardu pasywnego dla budownictwa mieszkaniowego może skutkować
poważnym zastojem w budownictwie, w szczególności jednorodzinnym. Co może się stać
faktem w skutek nadmiernego regulowania
rynku przepisami, przy jednoczesnej walce cenowej wśród projektantów,
wykonawców i certyfikatorów.
Pojawił się jednak promyk nadziei, już za tydzień post o bezzwrotnej dopłacie do domów pasywnych.
Pojawił się jednak promyk nadziei, już za tydzień post o bezzwrotnej dopłacie do domów pasywnych.
Bądź z nami na bieżąco
zapisz się na nasz newsletter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz